Obrona zamku Dzwony biją groźną nutą wystukują wojnę gniewnie, jak prorocy w sądny dzień, przewidują ludzkie losy. Po dwóch stronach muru dwa języki dwie kultury dwie racje - nie racje Zamczysko ratować ile sił w sercach i odwagi w duszy! Zewsząd huczą, jak sowy, latające czarne kule. On - blada cera, długie włosy, połamane gałęzie drzewa tożsamości. On- patrzył na wrogów bawiących się wycelowanymi armatami. Patrzył tylko czasami i wcale nie często. Dlatego zobaczył rychły koniec świata, masowe bronie ostateczne, ogień, wrzask, tupot nieudanych ucieczek. Anioły z białymi ciałami, otwarte groby, złamane pieczęcie, najgorliwszych kapłanów, wznoszących toasty z niebieskich kielichów. On - dostrzegł W innym, weselszym widzeniu kolorowe,głośne tłumy, tłumy z wysokim prawdopodobieństwem przeżycia nie tylko kolejnego dnia, ale nawet roku. Pstrokate, pstrykające tłumy, znające drugą stronę rzeki. On - odgadywał przeszłość, więc zginął próbując nieudolnie obalić myśl o wielkim wybuchu. Zginął trochę wcześniej niż koledzy i tak samo przeciętnie. Po drugiej stronie muru stoi podobny nieżyciowy szaleniec. Umrze nim dowie się, czy choć przez chwilę miał rację. Umrze w innym języku opłakany według innej kultury. Bije dzwon, ten błazen wszechwiedzący miasta i stać będzie murowany zamek, wielobarwne pokolenia, trochę starszy, trochę brzydszy, nieco pomarszczony zgarbiony pan w kapeluszu wyszywanym rujną.

  • poprzedni
  • spis treści
  • następny